czwartek, 4 sierpnia 2016

Pielęgnacja ust nie musi być droga. Nuxe, tisane, sylveco, dr hauschka, carmex.

Spierzchnięte, popękane usta? Może łuszczące się? Brzydkie czerwone kąciki? 
Oto mamy przecież cały arsenał!

Arsenał produktów do pielęgnacji ust. Co sprawdziło się u mnie? 

 Odkryciem ostatnich miesięcy jest dla mnie balsam do ust Tisane. Tak, tak nie jestem wyjątkiem, który go poleca. Kosmetyk wart swojej ceny! Niespełna parę dni temu złapałam koszmarne choróbsko. Gardło, kaszel. Typowe. Jednak jedna sytuacja była nowa- brak zajadów! Tisane świetnie natłuszcza i regeneruje. Utrzymuje śluzówkę w bardzo dobrym stanie. Przy pierwszym spotkaniu, wyraźnie czułam propolis na ustach (nie zapach wanilii jak sugeruje producent). Jest godny polecenia w tak dobrej cenie (u mnie w aptece około 13 zł). Jego droższy odpowiednik to Nuxe balsam w słoiczku Reve du miel (ok. 40zł ). Mają podobne działanie, chociaż Nuxe jest cięższy, ma gęstszą konsystencję, bardziej "tępą" i stosuję go tylko na noc, naprzemiennie z Tisane. Uwielbiam markę Nuxe ale ich balsam jest ponad 3 razy droższy. Czy wart swojej ceny? Ma piękny szklany pojemniczek, jest śliczny. Jednak jeżeli chodzi o efekt- są podobne. Nie używam ich pod pomadkę. Wydaje mi się, że wszystko mi zaraz spłynie.



   Niedawno zakupiłam balsamik do ust dla dzieci z Tisane ( z niebieską nakrętką). Jest podobny w działaniu do oryginalnej wersji, może troszkę lżejszy (niebieski w składzie na początku ma olej z migdałów a czerwony wosk pszczeli). W smaku wyraźnie czuję woń kako. Tisane Składy mają świetne, bardzo naturalne!




Nuxe w wesji sztyftowej ( ok. 25 zł) stosuję pod pomadki i tutaj sprawdza się świetnie. Na noc jest stanowczo za suchy. Nie nawilża tak genialnie jak poprzednicy ale na codzień pod szminkę sprawdza się, chociaż i zwykła Alterra z Rossmana (ok. 5zł) dałaby radę. Kupując ją w kieszeni zostanie nam ponad 20 zł.  Lubię Nuxe, i to zamiłowanie do marki zwycięża zdrowy rozsądek w tym przypadku. Dr Hauschka to z kolei niepotrzebny wydatek. Kupiłam go w związku z recenzjami "zapachu róży" który uwielbiam. Jednak rozczarował mnie. Nie zaobserwowałam spektakularnych efektów, jest tłustszy od Nuxe . Po nałożeniu na usta czujemy ...różę. Przepraszam ale jak dla mnie to troszkę babciowata róża i z pewnością nie ta, którą miałam na myśli kupując ten balsam. Cena bardzo duża jak na pomadkę- 33 zł w Pigmencie. 

Pozostał mi jeszcze stary dobry Carmex (ok 12 zł). Jest ze mną od czasów gimnazjum i pomógł nie jeden raz na wysuszone po basenie usta. To stary, sprawdzony balsam . Oryginalny w słoiczku jest najlepszy. Niestety nie lubię jego zapachu. Kamfora, mięta? Generalnie coś, co drażni mój nos. Próbowałam wersji nawilżającej w kolorze różowym. Sprawdza się, gdy nie mamy czasu a szybko chcemy pokryć czymś kolorowym spierzchnięte usta. Nie zauważyłam wielkiej poprawy ich stanu po jej stosowaniu ale z pewnością ich dodatkowo nie wysuszyła. Kolor też nie w moim guście. Perłowy, jasny róż. 

Jeżeli chodzi o złuszczanie kupiłam w tym celu Sylveco pomadkę z peelingiem (10zł). Kolejny mój KWC po Tisane. Drobinki cukru są niewielkie, aczkolwiek wyczuwalne. Zapach ciężki do określenia- naturalny. Świetnie likwiduje suche skórki i pozostawia usta z komfortową warstewką. Nie jest ona tłusta, lepka i ciężka. Z przyjemnością stosuję ją co tydzień (czasem częściej), jako uzupełnienie pielęgnacji suchych ust. Ma świetny skład tak jak i wszystkie produkty te marki. No dobra, dobra. Jestem troszkę leniwa i po prostu nie chce mi się robić najlepszego na świecie, najnaturalniejszego i domowego peelingu miód+cukier.  Dlatego polecam dla leniwców i zapracowanych :)


2 komentarze:

  1. Ale kolekcja!:D Ja zakochałam się w różowym Eosie i tylko do niego ograniczyłam swoją pielęgnację ust ;)

    OdpowiedzUsuń